Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Syn marnotrawny powrócił i znów strzela gole dla MZKS-u

Marcin Kaźmierczak
Michał Ilków - Gołąb wrócił do Chrobrego w wielkim stylu. Zdobył gola na wagę 3 punktów
Michał Ilków - Gołąb wrócił do Chrobrego w wielkim stylu. Zdobył gola na wagę 3 punktów Łukasz Jaremkiewicz
Trwa dobra passa Chrobrego, który po zwycięstwie w Katowicach utrzymał fotel lidera

Gola na wagę trzech punktów w wyjazdowym meczu z Rozwojem Katowice zdobył w 43. minucie Michał Ilków - Gołąb, który skutecznym wślizgiem wykończył dośrodkowanie z prawego skrzydła Dominika Kościelniaka.

Dodatkowego smaku tej bramce dodaje fakt, że jej strzelec jeszcze pięć dni wcześniej był zawodnikiem legnickiej Miedzi, do której odszedł z Chrobrego w letnim okienku transferowym.

Jak zauważa trener Ireneusz Mamrot, nie ma mowy o żadnym kredycie zaufania w przypadku Michała Ilkowa-Gołąba. - Michał dostał lepszą ofertę z Miedzi. Poza tym już wielu zawodników odchodziło i wracało, tak więc nie zamierzałem mu niczego udowadniać. Traktuję go jak każdego innego zawodnika i o jego grze będzie decydowała wyłącznie aktualna forma - mówi I. Mamrot. - Dodatkowo uraz Maćka Górskiego spowodował, że testowaliśmy wiele rozwiązań, a Michał wyglądał na treningach na tyle dobrze piłkarsko, że postawiliśmy na niego od pierwszej minuty. Skoro wygraliśmy, to wydaje mi się, że okazało się to dobrym rozwiązaniem - kontynuuje.

Zwłaszcza w pierwszej połowie meczu z Rozwojem Chrobry imponował wysokim i co ważne, skutecznym pressingiem. - Takie były nasze założenia, żeby wyjść wysoko. Tak też miało być w drugiej połowie, ale podświadomie cofnęliśmy się i przeciwnik przejął inicjatywę. Nie stworzył, co prawda, żadnej czystej sytuacji, ale trochę krwi nam napsuł. Z pewnością powinniśmy grać wysokim pressingiem przez dziewięćdziesiąt minut. Mimo tego od strony taktycznej jesteśmy zadowoleni z tego meczu, ponieważ zawodnicy starali się realizować to, co wypracowaliśmy na treningach i muszę przyznać, że nieźle to wyglądało - ocenia I. Mamrot.

Jak podkreśla, ma świadomość, że ten mecz mógł nie przypaść do gustu kibicom, bo nie było zbyt wielu dogodnych sytuacji bramkowych. - Naszym celem były trzy punkty i najważniejsze, że je zdobyliśmy. W dalszym ciągu uważam, że na Rozwoju jeszcze niejedna drużyna straci punkty - przewiduje.

Trener Chrobrego nie przejmuje się tym, że w Głogowie zaczęto szeptać o grze o awans. - Trzeba zachowywać spokój i zimną głowę, bo celem przed sezonem było spokojne utrzymanie i nie można go zmieniać po kilku lepszych kolejkach. Nie uważam też, żeby wywieranie dodatkowej presji na drużynie było komukolwiek potrzebne. Niemniej jednak jesteśmy grupą ambitnych ludzi i jeśli po rundzie jesiennej będziemy wysoko w tabeli, to trzeba będzie wtedy rozmawiać, jaki jest nasz cel - wyjaśnia i dodaje - Dzisiaj przede wszystkim jest jeszcze daleko do osiągnięcia tego podstawowego celu, a nie można zapominać, że są zespoły dysponujące wyższym budżetem. My na razie sporo ugrywamy przede wszystkim naszą stabilizacją. Na tą chwilę skupiamy się wyłącznie na najbliższym meczu i nie rozmawiamy o żadnym awansie.

W najbliższym spotkaniu, które rozegrane zostanie już w piątek, 11 września, głogowianie podejmą Bytovię Bytów, która ma ostatnio problemy z wygrywaniem.

- Ja bym powiedział, że ma też problemy z przegrywaniem - zauważa trener Mamrot. Przegrali tylko jeden mecz, a do tego momentu mieli razem z nami najmniej straconych bramek. Trzeba pamiętać, że mają dwa zaległe mecze i mogą po nich znacząco przeskoczyć w tabeli - dodaje.

Bytowianie dobrze radzą sobie w ofensywie. W każdym tegorocznym meczu strzelali przynajmniej jedną bramkę. - Na to akurat nie ma reguły. Niemniej jednak każdy zespół ma graczy, którzy potrafią strzelać gole. W Bytovii takimi zawodnikami z pewnością są Surdykowski i Jakóbowski, a do tego dochodzą jeszcze stałe fragmenty, które od wielu lat są mocnym punktem tej drużyny. Trzeba będzie na to bardzo mocno uważać - zdradza szkoleniowiec głogowian.

Warto dodać, że przy Wita Stwosza Bytovia jeszcze nie przegrała. Zarówno w drugiej jak i w pierwszej lidze za każdym razem wywoziła z głogowskiego stadionu jakieś punkty. - Tak się składa, że korzystniejszy bilans mamy z tą drużyną na wyjeździe. Zawsze w Głogowie grało nam się z nimi ciężko. W ostatnim meczu, na wiosnę, Bytovia również zawiesiła nam wysoko poprzeczkę i skończyło się bezbramkowym remisem - wspomina I. Mamrot. - Wiemy, że teraz też czeka nas ciężkie spotkanie, tym bardziej że zespoły zawsze dodatkowo motywują się na rywali z czołówki - kontynuuje.

Dodatkowym utrudnieniem dla pomarańczowo - czarnych będzie piątkowy termin meczu, tym bardziej, że ostatnie dwa spotkania rozgrywali oni w niedzielę. - Nie będę ukrywał, że byłoby dla nas lepiej, jakbyśmy grali ten mecz w sobotę lub niedzielę - zaznacza trener. - Grając tego samego dnia co tydzień można sobie fajnie zaplanować mikrocykl. Ostatnio mieliśmy tydzień regeneracyjny, a ten powinniśmy teoretycznie mocniej przepracować. Ostatni mecz graliśmy jednak w niedzielę, najbliższy mamy w piątek, więc nie mogliśmy zbyt wiele zrobić, jeśli chodzi o motorykę. Musimy się po prostu dostosować do terminarza - tłumaczy.

W meczu z Bytovią do dyspozycji szkoleniowca będzie już pauzujący ostatnio za kartki Damian Sędziak. Na pewno nie zagra jednak kontuzjowany Maciej Górski. - Na sprawy przeciążeniowe narzeka też Hudyma. Potrzebuje trochę odpoczynku, teraz jednak nie ma na to czasu. Myślę, że powinien nas wspomóc w piątek - zdradza I. Mamrot.

Początek piątkowego meczu przy Wita Stwosza 3 o godzinie 18.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska